Złoty Smok (Volans Aurum)
Najrzadszy, najpotężniejszy gatunek, władca wszystkich smoków. Wielkością przegania nawet Rogogona Węgierskiego. Strumień jego ognia potrafi osiągnąć zasięg około dziesięciu metrów. Łatwo go rozpoznać po złotych łuskach. Części kostne, sterczące z jego ciała (rogi, kolce, pazury) są perłowo- białe.
Gatunek ten, w wyniku ewolucji, osiągnął zdolność transmutacji do postaci człowieka- osoby te mają włosy w odcieniu bardzo jasnego blondu, który mieni się w świetle słonecznym. Błędem jest nazywanie go animagiem. Tej zdolności nie da się nauczyć, trzeba się z nią urodzić. Jak odróżnić smoka od normalnego człowieka? Po wadze i sile. Gad, nawet w ludzkiej postaci, będzie utrzymywał swój ciężar i krzepę. Do porozumiewania się z ludźmi w smoczej formie Złoci używają telepatii, jednak nie wiąże się to z legilimencją.
Łuski tego gatunku są niezwykle cenne, szczególnie ogonowe, które są chropowate i luźno trzymają się skóry smoka, pełniąc rolę steru podczas lotu. Cena jednej łuski waha się od stu do stu dwudziestu galeonów.
Klasyfikacja Ministerstwa Magii: XXXXX
Źródło: Potworna Księga Potworów
***
Neville wiedział, że zawsze miał pecha, nie przypuszczał jednak, że przyjdzie mu umrzeć tak młodo. W ostatnich metrach morderczego lotu pogodził się w miarę z tą wizją, zamknął oczy i przypominał sobie wszystkie miłe chwile, których doświadczył w życiu. Wakacje z babcią, kupno Teodory, list z Hogwartu, przydzielenie do Gryffindoru... Jego zadumę przerwało mocne szarpnięcie i chłopak poczuł, że coś podrywa go ku górze, jednak miało to także negatywny skutek- Longbottom poczuł ból promieniujący od lewego nadgarstka. Jakaś dziwna siła miażdżyła jego rękę. Neville ze strachem uniósł powieki i nie mógł uwierzyć w to, co ukazało się jego oczom.
Jego ciało oplatała potężna łapa. Chłopiec zmarszczył twarz, ponieważ od skóry "czegoś", co go niosło, bił niesamowity blask. Czuł jak wiatr smaga jego pyzatą buzię i usłyszał głośne burczenie, które bez wątpienia ogłaszało negatywne emocje potwora. Jedenastolatek przekręcił szyję by spojrzeć na swojego wybawcę i syknął z bólu- nadgarstek był sztywnie osadzony między pazurami stworzenia i każdy ruch powodował, że ręka przypominała o swojej dolegliwości. W końcu poczuł jak "coś" odkłada go z niezwykłą delikatnością na ziemię i w końcu mógł spojrzeć na łeb stwora. To co zobaczył przewyższyło wszelkie wyobrażenia- patrzył teraz na nic innego jak na ostatniego Złotego Smoka. Gad trącił go lekko nosem i wypuścił dym z nozdrzy.
- E... E...- bąkał Neville.- Elouise?
Potwór mrugnął oczami, jakby próbował tym gestem odpowiedzieć na zadane pytanie.
- Wszystko w porządku?- Longbottom drgnął z przerażenia gdy w głowie zadudnił mu głos koleżanki z domu.
- Chy... Chyba tak... Cho... Chociaż nie... Nad- nadgarstek mnie boli, bardzo mocno...- chłopak dygotał na całym ciele, ze strachu i z bólu. Nie bał się jednak smoka- przerażało go to, że gdyby nie on, byłby już martwy.
- PANIE LONGBOTTOM!- do uszu uczniów dobiegł histeryczny krzyk pani Hooch. Kobieta upadła na kolana przy Nevillu.- Panie Longbottom, nic panu nie jest?!
- Rękaaa... auaaaaaa!- jęczał pyzatek gdy nauczycielka chwyciła go za obolałe miejsce.
- Niedobrze... Złamany nadgarstek... No, wstawaj biedaku, idziemy do Skrzydła Szpitalnego!- profesorka poderwała ucznia na równe nogi i zaczęła go prowadzić pod ramię.- I niech nikt się nie waży oderwać stóp od ziemi, jasne? Bo jak kogoś zobaczę na miotle to wyleci z tej szkoły zanim zdąży powiedzieć Quidditch...
Nikomu nie siedziało w głowie latanie. Wszyscy z otwartymi buziami patrzyli na Elouise, która wróciła do formy ludzkiej i miała policzki w kolorze dojrzałego buraka. Szaliczek, który zawsze miała na szyi, trzymała w ręku, bo upadł jej na ziemię w czasie przemiany. Po co miała go zakładać z powrotem, skoro każdy i tak już ją zobaczył w pełnej okazałości? Harry przyjrzał się jej odsłoniętej szyi i dostrzegł fakt, który ów szal miał ukrywać- całą część ciała dziewczyny pokrywały złote łuski, od obojczyków, aż po uszy.
- Niebywałe...- szeptała sama do siebie Hermiona.- Przecież po Złotych Smokach w ludzkiej formie nie widać żadnych oznak ich gadziej przypadłości... Czytałam o tym! Dlaczego więc ona ma te... coś i... ogon?
Potter i Weasley, którzy słyszeli monolog Granger zauważyli to samo co ona, gdy tylko zerwał się mocniejszy wiatr. Spowodował on gwałtowne ruchy spódnic wszystkich dziewczyn, odsłaniając nogi do kolan, a u Dragon coś jeszcze... Ów ogon- zmniejszona wersja tego, który przed chwilą miała gdy ratowała Nevilla.
Elouise czuła, że wszyscy się na nią gapią i starała się chować nieludzkie części jej ciała. Podeszła powoli do tłumu i z rumieńcem palącym jej twarz wymamrotała do reszty:
- N... no... To do- dobrze, że nic mu się nie stało... Iii... No, takie tam...- drapała się nieswojo po głowie bojąc się, że zaraz zostanie zwyzywana od potworów i krwiożerców, jednak nic takiego się nie stało- wręcz przeciwnie. Pierwszoroczni zaczęli bić jej głośno brawo, każdy klepał ją po plecach i wyrażał podziw za uratowanie skóry Longbottomowi.
- Niesamowite!- wykrzyknęła Hermiona, ściskając serdecznie zszokowaną Ellie.- Ale ty musisz być odważna! Ja to bym bardzo się bała pokazać swoje prawdziwe oblicze, szczególnie gdyby było takie jak twoje!
- Uwierz, Hermi... Nigdy nie toczyłam ciężej walki niż z samą sobą parę chwil temu...- Złota uśmiechnęła się szeroko do szatynki, a cały ciężar spadł jej z serca. Przynajmniej u swoich miała poparcie.
- Haha, zobaczcie!- dało się słyszeć głos Dracona gdy tylko gwar i wiwaty opadły. Trzymał on w ręku małą szklaną kulkę, która była niczym innym jak Przypominajką, którą Neville dostał od babci w ostatniej paczuszce.- Gdyby tłuścioch tego nie zapomniał, pamiętałby żeby lądować na tyłku!
- Oddawaj to, Malfoy!- Harry odważnie podszedł do Ślizgona i patrzył na niego z gniewem. Blondyn uśmiechnął się na ten "rozkaz" drwiąco.
- Nie! Schowam ją i niech sobie Neville znajdzie...- chłopiec wskoczył na miotłę i przeleciał tuż nad ziemią obok okularnika.- Może na dachu?
Potter zmrużył oczy i również dosiadł "pojazdu".
- HARRY!- pisnęła Hermiona.- Nie można! Pani Hooch nam zabroniła! Poza tym- nie masz pojęcia jak się lata!
Chłopak nie słuchał koleżanki i odbił się mocno od ziemi. Wszyscy obserwowali jak Gryfon i Ślizgon przepychają się na miotłach, gdy nagle Malfoy wyrzucił Przypominajkę daleko w powietrze. Harry ruszył jak najszybciej za nią, a grupce gapiów zaparło dech w piersiach kiedy prawie spadł z miotły przy samej wieży zamkowej. Jednak zaraz leciał tryumfalnie w ich stronę, a w ręku trzymał nic innego jak szklaną kulkę. Elouise ruszyła wraz z tłumem, krzycząc i bijąc brawo. Gdy okularnik wylądował poczochrała jego czarną czuprynę i uśmiechnęła się szeroko.
- Harry Potter!- głos profesor McGonagall przebił wiwaty jedenastolatków. Chłopak odwrócił się na komendę i głośno przełknął ślinę.- Za mną!
Ślizgoni śmiali się głośno, z Draconem na czele, gdy Harry ruszył za nauczycielką z opuszczoną głową. Elouise spojrzała w ich stronę i warknęła głośno, a Malfoy przestał się chichotać i zlustrował ją wzrokiem pełnym zimna i pogardy.
***
- Chyba jesteś nam winna wyjaśnienia!- wydukał Ron, próbując udawać, że nie jest przejęty całym zajściem, które miało dzisiaj miejsce. Harry również chciał wiedzieć, dlatego czekał ze swoimi ogłoszeniami i dawał Ellie pierwszeństwo. Siedzieli na zimnych murach zamku i korzystali z ładnej pogody, bo ze wschodu napływały burzowe chmury i nie wiadomo było, ile jeszcze czasu słońce będzie grzało.
- Ale co chcecie wiedzieć?- Złota uniosła brwi w górę.
- Ja to bym chciała wiedzieć- zaczęła wyniosłym tonem Hermiona- dlaczego masz ogon i łuski na szyi. Czytałam, że...
- Złote Smoki w formie ludzkiej niczym się nie różnią od normalnego człowieka.- dokończyła za nią Elouise.- Tak, to jest prawda. Jednak tylko wtedy, gdy i matka, i ojciec są smokami.
- Chcesz powiedzieć, że któreś z twoich rodziców nie było smokiem?- Harry podłapał temat.
- Tak. Mój ojciec był człowiekiem. Czarodziejem czystej krwi, aurorem. Łowcą czarnoksiężników- dodała pospiesznie Złota widząc zdziwioną minę Pottera.
- Nie słyszałam o takim przypadku- Granger zmarszczyła nos jak królik. Była niezadowolona z siebie. Lubiła wiedzieć wszystko o wszystkim, a tu ewidentnie jej wiedza zawierała niemałą lukę. Ellie roześmiała się donośnie.
- Wiesz- zaczęła, ocierając łzy- jeśli nie ma już więcej samców twojego gatunku, a umiesz przemieniać się w inny, plus jeszcze zakochasz się w jego przedstawicielu, to jakoś tak wychodzi.
- Niesamowita historia- Weasley zbierał szczękę z podłogi.
- Teraz rozumiem! Nie jesteś pełną wersją smoka, dlatego zawierasz w swoim wyglądzie elementy obu gatunków, zgadza się?- Hermiona klasnęła w dłonie.
Elouise kiwnęła głową i przygryzła wargę. Mimo, że trójka jedenastolatków wysłuchała jej historii, nie oznaczało to, że zaakceptują ten fakt.
- Czy poza wyglądem, gdy jesteś w formie ludzkiej, posiadasz inne cechy ze smoka?- zainteresował się Harry.
- Hmm, owszem. Mogę zionąć ogniem, nawet jako człowiek. Oczywiście płomień ten nie ma takiego zasięgu jak normalnie, ale zawsze coś...
- Ekstra! Normalnie odjazd!- Ron ekscytował się opowieścią.
- Jeszcze jedno pytanie...- mruknęła Hermiona. Elouise wyczytała z jej miny o co może chodzić. Nie była zdziwiona. To było normalne, że każdy martwił się o swoje życie.- Czy kontrolujesz swoje zachowanie jako smok?
Złota poczuła na sobie wzrok Harrego i Rona. Uśmiechnęła się do nich najmilej jak umiała.
- Tak- odpowiedziała.- Nie martwcie się, nie widziałam was... "wtedy" jako przekąski.
Cała czwórka roześmiała się serdecznie. Ellie poczuła się pewniej. Oczywiste jest to, że każdy boi się tego, co nieznane. Rozwiewając wszystkie wątpliwości zmniejszyła lęk przyjaciół, ale także pozbyła się wstydu. Nie musiała już nic ukrywać.
- Jest jeszcze jedna sprawa... Otóż Dragon to nie jest moje prawdziwe nazwisko. Nie wiem jak się nazywam, mój ojciec zginął jeszcze przed matką- wymamrotała cicho. Widząc wyrazy twarzy słuchaczy uśmiechnęła się, próbując pokazać, że nie przejmuje się tak bardzo swoją własną sprawą.
- No, Harry, a ty co?- szturchnęła lekko chłopca.- Chciałeś nam coś powiedzieć!
- A, tak!- speszył się Potter.- Słuchajcie, no bo ja... Zostałem szukającym!
- SZUKAJĄCY?!- oczy Rona rozszerzyły się do wielkości galeonów.- Pierwszoroczny nigdy nie załapał się do drużyny! Chyba będziesz najmłodszym graczem...
- W tym stuleciu! Według McGonagall- dokończył za kumpla Harry.
- Hej, nieźle, Wood nam powiedział!- dzieciaki usłyszały za sobą głos. Odwróciły się i ujrzały dwóch identycznych chłopców z rudymi czuprynami.
- Fred i George też są w drużynie, pałkarze!- dumnie pochwalił braci Ron.
- Nasza robota to pilnowanie byś ty się krwią nie zalał, chociaż nic nie obiecuję. To ostra gra.- wyszczerzył się Fred.
- Brutalna, ale jeszcze nigdy nikt nie zginął.- dokończył za brata George, po czym odezwali się chórkiem, odchodząc w swoją stronę.- Chociaż czasem ktoś znika, ale za jakiś miesiąc zwykle wraca!
- Daj spokój, stary- Ron poklepał kolegę po plecach.- Quidditch to super zabawa!
- No nie wiem... A co jeśli zrobię z siebie głupka?- wymamrotał Potter.
- Nie zrobisz z siebie głupka! Wiem co mówię!- Hermiona uniosła podbródek do góry.
Szatynka zaprowadziła trójkę zdziwionych jedenastolatków na czwarte piętro, gdzie w szklanej gablocie stały wszystkie zdobyte przez Hogwart nagrody za grę w Quidditcha. Na najniższej półeczce prezentowały się pozłacane medale szukających. Na jednym z nich widniał napis James Potter.
- Jeju!- zachłysnął się Ron- Nic nie mówiłeś, że twój stary był szukającym!
- Ja... Nie wiedziałem...- wyszeptał Harry.
***
Witajcie! Na wstępie dziękuję wszystkim, którym chce się czytać moje wymysły :) Dziękuję również za wszystkie komentarze i chciałabym prosić, aby każda osoba czytająca pozostawiła swoją opinię co do mojej twórczości :) Chętnie wysłucham każdego rodzaju krytyki, wtedy będę wiedziała co należy poprawić. Przepraszam, że ten rozdział może wydawać się krótszy niż poprzednie i kiepski jakościowo, ale aktualnie jestem chorowita, co ma, niestety, niemały wpływ na wenę... Wiem, wiem, tłumaczą się winni, ale ja jak najbardziej czuję się winna :( Do tego dochodzi szkoła, wiecie, matura to nie przelewki, szczególnie gdy ktoś wybiera się na kierunki medyczne. Mam nadzieję, że mi wybaczycie! :)
Ina
PS. Byłabym bardzo wdzięczna gdyby ktoś byłby w stanie zrobić mi szablon na bloga... Niestety sama w tym nie siedzę, ale może ktoś by umiał... :)
;oooo super! Masz naprawde bardzo duza wyobraznie :)) podoba mi sie to! Zero bledow, tekst skladny i dopracowany... super sprawa ! :)
OdpowiedzUsuńCo do szablonu, to u mnie na blogu (na dole polewej stronie) znajdziesz namiary na dziewczyne, ktora tworzy szablony (BloodyAnn- jest swietna! Stworzyla tez moj :))
Pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwoscia czekam na nowy rozdzial :)
DiaMent.
dramionovelove.blogspot.com
http://dramionovelove.blogspot.com/2013/09/rozdzia-xx.html
UsuńZapraszam :)
http://dramionovelove.blogspot.com/2013/09/rozdzia-xxi-18.html
Usuń:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział. Nie dopatrzyłam się żadnych błędów, czytało się łatwo i przyjemnie. I nareszcie wiemy, jaką tajemnicę skrywa Złota ^^ Super miałaś pomysł. I rozumiem brak weny i maturę... Sama jestem w podobnej sytuacji... tylko że w tym roku piszę tak zwaną "małą maturę" czyli egzamin na koniec klas trzecich gimnazjum...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam magicznie
~hope~
O kochana, mam przy Tobie kompleksy! ;)
OdpowiedzUsuńCudo, niedosyt ;3
Postaram się pisać zdecydowanie więcej, buziaki ! ;*
http://mionadracon.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział ;)