ZARAZ, CO?!
Jak to Dragon się nie oprze? Co... Nie... Nie rozumiem. Że jak?
Jej usta były takie gorące...
Dlaczego ją pocałowałeś?! JĄ?!
Ona jest... jest ładna. Bardzo ładna.
Możesz mieć każdą, ładniejszą. Jest tyle ładniejszych od niej.
Może i tak, ale ona jest najbardziej wyjątkowa...
Będziesz żałował.
Draco postanowił. Wewnętrzna walka podpowiedziała mu w jednej ważnej kwestii- musi spróbować.
Ale pozostaje jedno pytanie- dlaczego?
Nie, nie kocham jej...
Chcę tylko żeby była szczęśliwa...
Cóż, wzrok, jakim darzyli go Ślizgoni nie był... przyjazny. Po raz pierwszy Król Slytherinu był odrzucony przez swój własny dom. Tylko Blaise nadal trzymał jego stronę. Od dawna baczniej obserwował kumpla i smoczycę. Coś było na rzeczy i to coś poważnego.
- DRACUUUSIUUU!
- O nie...- Blaise uderzył otwartą dłonią w czoło i przejechał nią aż do brody. Blondwłosa kreatura doskoczyła zwinnie do Malfoya i uwiesiła mu się na szyi, szukając na oślep jego ust swoimi.
- Daffffffffffffne!- syknął Draco, próbując ułożyć usta przy literze "f" tak, żeby jak najmocniej opluć dziewczynę.
- Słucham cię, moje misiu- pysiu!- widocznie ślina stalowookiego niezbyt jej przeszkadzała.- Ach, nic nie mów, ja też cię kocham! Rozumiem, że ta śmierdząca jaszczurka rzuciła się na ciebie, a ty byłeś zbyt zmęczony i zdezorientowany po meczu, nie musisz mnie przepraszać!
Po tych słowach wpiła się w usta blondyna, śliniąc się niemiłosiernie. Malfoy zacisnął oczy jak najmocniej i starał się odepchnąć od siebie Greengrass, jednak na próżno- trzymała się go bardzo kurczowo.
- Draco?
Blaise był w tym momencie oczami atakowanego. Dostrzegł Elouise stojącą przy kolumnie, zaraz przy wejściu na Wielką Salę. Dafne oderwała się od nieszczęśnika, który po wyluzowaniu uścisku dziewczyny, wyrwał się z niego najmocniej jak potrafił i runął na ziemię.
- Widzisz, gadzie?!- wisnęła Ślizgonka, celując palcem prosto w Złotą.- On woli mnie! Kto by ciebie w ogóle chciał?! Spójrz na siebie!
- Wystarczy, że patrzę na ciebie i już zbiera mi się na rzygi...- wymamrotała niewzruszona Ellie. Zabini i parę osób, które to słyszały, wybuchli gromkim śmiechem.
- Co?! Coś ty powiedziała?! No powtórz!- Greengrass skoczyła ku Gryfonce z ostrymi jak brzytwa tipsami, ale została odparta siarczystym policzkiem. Dragon nie szczędziła siły- Dafne wylądowała trzy metry dalej.
- Pojebało cię, suko?!- Zielona wiszczała jak opętana.- Diable, zrób coś! Pomóż mi!
- Nie mów tak do niej!- ryknął Draco, któremu wywoływany pomógł się podnieść z posadzki.
- Ależ Dracusiu! Nie wiem o co ci chodzi!
Stalowooki podszedł do Elouise, położył jej dłoń w pasie i przyciągnął lekko do siebie.
- To teraz masz czas do namysłu, a my idziemy coś zjeść.- uśmiechnął się nienawistnie do Dafne, po czym zwrócił się do Gryfonki.- Pani pozwoli...
Ruszyli wolnym krokiem na obiad, słysząc za sobą głuche, drażniące skrzeczenie Greengrass.
- Dobra, to może teraz usłyszę co to było, to przed chwilą?- głos Złotej był baaardzo spokojny. Widać nie przejęła się zbytnio całym tym zajściem. Albo bardzo sprytnie chowała wściekłość.
- Ten małpiszon chciał mi udowodnić, że jestem w nim zakochany...- Draco usłyszał jak to żałośnie brzmi i opuścił głowę z głębokim westchnieniem.
- I co, jesteś?- smoczyca stuknęła go łokciem w żebra.
- O tak, jak najbardziej! Nie widzisz jak rozpala mnie miłość?
***
Jeśli Złota myślała, że uda jej się uciec od spowiedzi, to grubo się myliła.
Po obiedzie udała się pod wodospad, aby potężny słup wody opłukał jej lśniące łuski z piachu. Podsypiała lekko, bo zabieg ten był bardzo przyjemny- siła wodospadu masowała jej masywne plecy.
- Ellie!
Smok uniósł łeb i rozejrzał się, szukając źródła nawoływania. Dostrzegła rudą czuprynę i burzę loków, biegnące w jej stronę przez błonia. Gad westchnął głośno i ciężko, kładąc głowę na łapach, w stronę odwrotną do zbliżających się przyjaciółek. Do jej uszu dotarło ciche, nienaturalne pluskanie wody- dziewczyny wbiegły do jeziora. Poczuła jak ktoś siada chudą pupką na jej łapie.
- Nie udawaj, że nie widziałaś i że teraz nie czujesz, że tu jesteśmy!- szczebiotała Ginny.
- Mówiłam ci , Gin. Trzeba było przyjść później...- Hermiona ciągnęła lekko koleżankę za rękaw kurtki.
- Miona ma rację, głupia. Przeziębicie się. Wbiegać do jeziora w grudniu?!- Weasleyówna usłyszała w głowie głos Elouise.
- Zawsze byś znalazła jakąś wymówkę, aby tylko z nami nie pogadać. Wolę być chora, bo na to są eliksiry, niż żeby zżerała mnie ciekawość, bo na to jest tylko jeden lek- rozmowa!- Wiewióra podskoczyła na siedząco lekko, aby dodać ekspresji swojej wypowiedzi.
Smok odwrócił łeb i skupił swój wzrok na dziewczynach.
- Dobrze... To co chcecie wiedzieć?- zahuczało Gryfonkom w głowach.
- Co to było to... No wiesz! Z MALFOYEM!
Po obiedzie udała się pod wodospad, aby potężny słup wody opłukał jej lśniące łuski z piachu. Podsypiała lekko, bo zabieg ten był bardzo przyjemny- siła wodospadu masowała jej masywne plecy.
- Ellie!
Smok uniósł łeb i rozejrzał się, szukając źródła nawoływania. Dostrzegła rudą czuprynę i burzę loków, biegnące w jej stronę przez błonia. Gad westchnął głośno i ciężko, kładąc głowę na łapach, w stronę odwrotną do zbliżających się przyjaciółek. Do jej uszu dotarło ciche, nienaturalne pluskanie wody- dziewczyny wbiegły do jeziora. Poczuła jak ktoś siada chudą pupką na jej łapie.
- Nie udawaj, że nie widziałaś i że teraz nie czujesz, że tu jesteśmy!- szczebiotała Ginny.
- Mówiłam ci , Gin. Trzeba było przyjść później...- Hermiona ciągnęła lekko koleżankę za rękaw kurtki.
- Miona ma rację, głupia. Przeziębicie się. Wbiegać do jeziora w grudniu?!- Weasleyówna usłyszała w głowie głos Elouise.
- Zawsze byś znalazła jakąś wymówkę, aby tylko z nami nie pogadać. Wolę być chora, bo na to są eliksiry, niż żeby zżerała mnie ciekawość, bo na to jest tylko jeden lek- rozmowa!- Wiewióra podskoczyła na siedząco lekko, aby dodać ekspresji swojej wypowiedzi.
Smok odwrócił łeb i skupił swój wzrok na dziewczynach.
- Dobrze... To co chcecie wiedzieć?- zahuczało Gryfonkom w głowach.
- Co to było to... No wiesz! Z MALFOYEM!
- Żebyś widziała chłopaków!
- O rany, Ron był wściekły jak nigdy!
- Co jest między wami?
- Jesteście razem?!
- HEJ, WOLNIEJ!- ryknęła Złota.- Nic nie rozumiem. O co się wściekał Ron?
- No o ten wasz pocałunek, twój i Draco! Dlaczego to zrobiliście?!- pisnęła Hermiona, dygocąc z zimna.
- Żeby odpędzić Greengrass.
- I tyle?!
- A czego ty chcesz więcej?
- Nie dam się omamić!- żachnęła się Ginny.- Gdyby tylko o to chodziło, nie weszlibyście na obiad objęci. Nie powiesz mi, że to też było przez tą dziunię.
- Owszem.
- Nie wierzę ci!
Z nieba zaczęły spadać płatki śniegu. Nastolatki siedziały w wodzie i wykłócały się jeszcze przez jakiś czas. Bijąca wierzba otrząsnęła się z nadmiaru białego puchu. Hogwart wyglądał naprawdę pięknie- w półmroku, pośród mieniącego się zimowego krajobrazu, mury zamku czarowały. To, co wywołuje takie wrażenie bez użycia zaklęć- oto prawdziwa magia. W końcu Elouise powiedziała "stop", bo usta panny Granger zrobiły się fioletowe. Posadziła przyjaciółki na szyi, tuż za kolcami i wróciła do szkoły. Poleciła brązowowłosej iść prosto do skrzydła szpitalnego, bo "skończy się to zapaleniem płuc". Sama udała się do swojego dormitorium, aby się przebrać przez szlabanem. Ona także była zmarznięta, więc włożyła czarny golf, a na niego narzuciła czerwoną, flanelową koszulę w granatową kratę i... Stanęła w miejscu.
Przypomniała sobie całą rozmowę znad jeziora, fragment po fragmencie. O tym, że Ron się wcieka, o tym, że cała szkoła myśli, że ona i Draco są parą...
Czy to naprawdę tak wygląda?
Cóż, na pewno nie jest to normalne, że dwójka wrogów nagle całuje się gorąco, przy całej szkole, ze sobą. To mogło wyglądać jak jakiś głupi zakład. Gdyby Ellie widziała w takiej sytuacji, na przykład, Hermionę i Dracona, na pewno by tak pomyślała.
Jednak tutaj dobrze wiedziała, że tak nie jest.
Rodzi się więc pytanie- zatem jak jest?
I czy ja na pewno tego chcę...?
- Jeszcze 3 dni i koniec tego szlabanu... Nareszcie wolne wieczory...- mamrotał Draco, ziewając. Był wy-koń-czo-ny. Mecz był męczący, ze względu na warunki pogodowe. Świadomość, że cały dom cię nienawidzi również potrafi przymulić. Ellie kazała mu się nie wygłupiać i wrócić do pokoju.
- W takim stanie do niczego się nie nadajesz!- chrypiała.- Idź do dormitorium i kładź się do łóżka!
Najchętniej tak właśnie by zrobił, ale nie, bo... No właśnie, dlaczego?
Jakaś tajemnicza siła trzymała go akurat w tej sali, akurat w tym momencie i akurat z TĄ konkretną osobą. Chciał tu być, chciał na nią patrzeć, chciał z nią rozmawiać. Jedyny problem był w tym, że nie dawał rady. Ledwo unosił rękę, aby odważyć składniki lub wsypać je do kociołka. Cóż, pozostało mu jedno- czucie zapachu owej osoby. Dragon nadal używała tych samych słodkich, delikatnych perfum. Ich woń była konkretna, ale nie mdląca. To była idealna kompozycja, która łagodnie pieściła nozdrza Ślizgona. Podświadomie przysuwał się bliżej towarzyszki, aby w końcu pacnąć ją lekko nosem po szyi.
- Hej, nie śpij! Skoro już tu siedzisz to próbuj się trzymać!- skarciła go szatynka. Była chłodna, bo nie wiedziała jaka miałaby być w stosunku do niego po... po tym wszystkim. W niewytłumaczalny sposób bardzo ciągnęło ją do niego, ale powstrzymywała to jak tylko mogła. On oczywiście o tym nie wiedział, no bo jak, po co, wyśmiałby ją i w ogóle... Na jej uwagi Malfoy wybełkotał coś cicho, wsuwając nos w zagłębienie na szyi nastolatki. Poczuł jak jej ciałem zawładnął lekki dreszcz.
- Co ty tam mamroczesz?- rumieniec palił ją żywym ogniem. Co robić, co robić... Przecież jak tak zostanie to wyjdzie na puszczalską, na taką Greengrass... Jednak nie umie się odsunąć.
A może... nie chce?
Poczuła nagle jak wilgotne usta Malfoya dotykają jej bladej skóry. W jednym momencie odskoczyła jak poparzona i zakryła sobie usta dłonią żeby nie pisnąć.
- Zrobiłem coś nie tak?- zdezorientowany Dracon miał tak zdziwioną minę, że jego wysoko uniesione brwi schowały się pod grzywką.
- N... Nie!- szepnęła Elouise.- To... To ja. Przepraszam. Ja... Nie wiem co mam powiedzieć ani jak się zachować...
- Jeśli nie chcesz to rozumiem.- blondym przeciągnął się ceremonialnie, ziewając przy tym głośno.
- To nie tak, że nie chcę!- "Mój Boże, policzki mi zaraz eksplodują...!"- Po prostu... Spędźmy ten czas tak normalnie, dobrze? Za dużo wrażeń z twoimi ustami jak na jeden dzień...
Draco słyszał, że dziewczyna próbuje przybrać jak najbardziej wyluzowany ton, ale i tak wyłapał nutkę zdenerwowania w jej głosie. Postanowił nie stresować jej więcej.
Ten wieczór przesiedzieli na rozmowach o niczym i przekomarzaniu się. Ślizgonowi udało się w miarę rozbudzić, przynajmniej na tyle, żeby dawać radę wykonywać swoje obowiązki. Za oknem lśniły gwiazdy rozsypane po całym niebie. Chmur było niewiele, dzięki czemu lepiej było je widać. Ellie pokazała Draconowi kilka konstelacji, po czym zaczęli wymyślać swoje własne. W większości, wymyślonych przez Malfoya, były erotyczne podteksty, za co obrywał delikatnego pstryka w ucho.
- O rany, Ron był wściekły jak nigdy!
- Co jest między wami?
- Jesteście razem?!
- HEJ, WOLNIEJ!- ryknęła Złota.- Nic nie rozumiem. O co się wściekał Ron?
- No o ten wasz pocałunek, twój i Draco! Dlaczego to zrobiliście?!- pisnęła Hermiona, dygocąc z zimna.
- Żeby odpędzić Greengrass.
- I tyle?!
- A czego ty chcesz więcej?
- Nie dam się omamić!- żachnęła się Ginny.- Gdyby tylko o to chodziło, nie weszlibyście na obiad objęci. Nie powiesz mi, że to też było przez tą dziunię.
- Owszem.
- Nie wierzę ci!
Z nieba zaczęły spadać płatki śniegu. Nastolatki siedziały w wodzie i wykłócały się jeszcze przez jakiś czas. Bijąca wierzba otrząsnęła się z nadmiaru białego puchu. Hogwart wyglądał naprawdę pięknie- w półmroku, pośród mieniącego się zimowego krajobrazu, mury zamku czarowały. To, co wywołuje takie wrażenie bez użycia zaklęć- oto prawdziwa magia. W końcu Elouise powiedziała "stop", bo usta panny Granger zrobiły się fioletowe. Posadziła przyjaciółki na szyi, tuż za kolcami i wróciła do szkoły. Poleciła brązowowłosej iść prosto do skrzydła szpitalnego, bo "skończy się to zapaleniem płuc". Sama udała się do swojego dormitorium, aby się przebrać przez szlabanem. Ona także była zmarznięta, więc włożyła czarny golf, a na niego narzuciła czerwoną, flanelową koszulę w granatową kratę i... Stanęła w miejscu.
Przypomniała sobie całą rozmowę znad jeziora, fragment po fragmencie. O tym, że Ron się wcieka, o tym, że cała szkoła myśli, że ona i Draco są parą...
Czy to naprawdę tak wygląda?
Cóż, na pewno nie jest to normalne, że dwójka wrogów nagle całuje się gorąco, przy całej szkole, ze sobą. To mogło wyglądać jak jakiś głupi zakład. Gdyby Ellie widziała w takiej sytuacji, na przykład, Hermionę i Dracona, na pewno by tak pomyślała.
Jednak tutaj dobrze wiedziała, że tak nie jest.
Rodzi się więc pytanie- zatem jak jest?
I czy ja na pewno tego chcę...?
***
- W takim stanie do niczego się nie nadajesz!- chrypiała.- Idź do dormitorium i kładź się do łóżka!
Najchętniej tak właśnie by zrobił, ale nie, bo... No właśnie, dlaczego?
Jakaś tajemnicza siła trzymała go akurat w tej sali, akurat w tym momencie i akurat z TĄ konkretną osobą. Chciał tu być, chciał na nią patrzeć, chciał z nią rozmawiać. Jedyny problem był w tym, że nie dawał rady. Ledwo unosił rękę, aby odważyć składniki lub wsypać je do kociołka. Cóż, pozostało mu jedno- czucie zapachu owej osoby. Dragon nadal używała tych samych słodkich, delikatnych perfum. Ich woń była konkretna, ale nie mdląca. To była idealna kompozycja, która łagodnie pieściła nozdrza Ślizgona. Podświadomie przysuwał się bliżej towarzyszki, aby w końcu pacnąć ją lekko nosem po szyi.
- Hej, nie śpij! Skoro już tu siedzisz to próbuj się trzymać!- skarciła go szatynka. Była chłodna, bo nie wiedziała jaka miałaby być w stosunku do niego po... po tym wszystkim. W niewytłumaczalny sposób bardzo ciągnęło ją do niego, ale powstrzymywała to jak tylko mogła. On oczywiście o tym nie wiedział, no bo jak, po co, wyśmiałby ją i w ogóle... Na jej uwagi Malfoy wybełkotał coś cicho, wsuwając nos w zagłębienie na szyi nastolatki. Poczuł jak jej ciałem zawładnął lekki dreszcz.
- Co ty tam mamroczesz?- rumieniec palił ją żywym ogniem. Co robić, co robić... Przecież jak tak zostanie to wyjdzie na puszczalską, na taką Greengrass... Jednak nie umie się odsunąć.
A może... nie chce?
Poczuła nagle jak wilgotne usta Malfoya dotykają jej bladej skóry. W jednym momencie odskoczyła jak poparzona i zakryła sobie usta dłonią żeby nie pisnąć.
- Zrobiłem coś nie tak?- zdezorientowany Dracon miał tak zdziwioną minę, że jego wysoko uniesione brwi schowały się pod grzywką.
- N... Nie!- szepnęła Elouise.- To... To ja. Przepraszam. Ja... Nie wiem co mam powiedzieć ani jak się zachować...
- Jeśli nie chcesz to rozumiem.- blondym przeciągnął się ceremonialnie, ziewając przy tym głośno.
- To nie tak, że nie chcę!- "Mój Boże, policzki mi zaraz eksplodują...!"- Po prostu... Spędźmy ten czas tak normalnie, dobrze? Za dużo wrażeń z twoimi ustami jak na jeden dzień...
Draco słyszał, że dziewczyna próbuje przybrać jak najbardziej wyluzowany ton, ale i tak wyłapał nutkę zdenerwowania w jej głosie. Postanowił nie stresować jej więcej.
Ten wieczór przesiedzieli na rozmowach o niczym i przekomarzaniu się. Ślizgonowi udało się w miarę rozbudzić, przynajmniej na tyle, żeby dawać radę wykonywać swoje obowiązki. Za oknem lśniły gwiazdy rozsypane po całym niebie. Chmur było niewiele, dzięki czemu lepiej było je widać. Ellie pokazała Draconowi kilka konstelacji, po czym zaczęli wymyślać swoje własne. W większości, wymyślonych przez Malfoya, były erotyczne podteksty, za co obrywał delikatnego pstryka w ucho.
***
- Nie mam bladego pojęcia co kupić Harremu!- wyła Ginny, oglądając wystawy w najróżniejszych sklepach w Hogsmeade. Jutro była Wigilia więc przyjaciółki wybrały się po prezenty. Ginny skakała w swoim puchowym płaszczyku i beżowych zimowych botkach od witryny do witryny, Hermiona, ubrana w góralski kożuszek i buty typu emu, spoglądała na wcześniej sporządzoną listę. Najbardziej z tyłu, ze szczurami na ramionach, tuptała Elouise, w kurtce parce i białych martensach.
- Ja mu kupiłam książkę o konserwacji mioteł, może też pójdź w tym kierunku?- zaproponowała Miona, wykreślając nazwisko Pottera ze swojej listy.
- Nie kupię mu książki, to jest mój chłopak!- piszczała Weasleyówna.- Chcę mu kupić coś romantycznego, coś, co będzie kojarzyło mu się tylko ze mną, coś...
- To kup ramkę i wstaw do niej swoje lub wasze zdjęcie...- mruknęła Złota. Ginevra spiorunowała ją swoimi brązowymi oczami.
- Wiesz, ja to traktuję poważnie, więc nie nabijaj się ze mnie swoją ignorancją!- żachnęła się.
- Ale ja mówiłam całkiem serio, o co ci chodzi?
- O to, że ja się martwię jak nie wiem co, bo on pewnie mi kupił coś pięknego, a ja chcę mu pokazać, że też tak umiem i achhhh!- Wiewiórka naciągnęła sobie czapkę na oczy.- Nie wiem!
- Ginny, ale Ellie mówi całkiem sensownie!- Hermiona poklepała przyjaciółkę po ramieniu.
- Nie pasuje mi to, on ma całą masę zdjęć! Nie chcę być tylko elementem jego "kolekcji"!
Elouise wzniosła oczy do nieba i pokręciła głową. Nie rozumiała całego tego szumu wokół "znaczenia prezentów". Prezent to ma być miły gest, coś na dowód, że pamięta się o tej osobie, ma ona jakieś znaczenie.
I nagle- dostrzegła TO. TO, co spowodowało, że od razu przypomniała się jej osoba pewnego, na zewnątrz zimnego, blondwłosego Ślizgona, który wewnątrz był jednak ciepły i wyrozumiały, wystarczyło mu tylko pokazać, że nie jest się jego wrogiem. Do czego trzeba było ogromnej cierpliwości...
Na wystawie jednego ze sklepów "Wszystko do Quidditcha" wisiały sportowe koszulki, do których można było zrobić nadruk na zamówienie. Ta, która zaimponowała nastolatce, była zielona, z błękitnymi bokami, a napis do niej można było zrobić czarną lub białą czcionką. Dziewczyna zatrzymała się na środku chodnika, wpatrzona w ubranie, gdy nagle wpadł na nią jakiś mężczyzna, jednak to on się wywrócił. Cóż, panna Dragon swoje ważyła, jak to smok.
- Uważaj jak chodzisz, dziewczynko!- warknął.- Nie jesteś tu sama!
Szatynka kompletnie zignorowała te i parę innych docinek na swój temat, ruszając w stronę sklepu. Weszła do środka, by za 15 minut go opuścić z elegancko zapakowanym pudełkiem w rękach. Koleżanki odnalazła w Trzech Miotłach.
- Złota, gdzieś ty była? Szukałyśmy cię, aż w końcu Ginny uznała, że jest jej zimno i chce pić.- Hermiona przetarła pianę po kremowym piwie spod nosa.
- Musiałam załatwić jedną sprawę. Schowasz mi to do swojej torebki?
- A co to jest? Mogę zerknąć?- rudowłosa pociągnęła lekko nosem.
- Nie. Hermi, schowaj to, proszę.
***
Nie udało mi się tego dodać wczoraj, wybaczcie. Miałam strasznie dużo spraw do załatwienia.
A więc, od 9 listopada jestem oficjalnie pełnoletnia. Juhu. Witaj świecie dorosłych. Jeżuniu, jak chętnie bym wróciła do piaskownicy! :)
Ale wiecie... To były dobre urodziny. Wiem, że teraz będzie tylko lepiej.
Ogólnie wybaczcie mi krótki rozdział. Nie jestem z niego też zbyt zadowolona. Zostało mi tylko mieć nadzieję, że ostatnia część one shota Was zaskoczy. Planuję żeby był bardzo długi i bardzo... miłosny. :)
Buziaki od staruchy dla wszystkich moich czytelników!
Ina
PS Niedługo nadrobię też Wasze dzieła, nie martwcie się!
Mam wrażenie czy część jakby krótsza niż dwie poprzednie? Ale nie ważne :)
OdpowiedzUsuńStrasznie podobał mi się moment kiedy Ellie chlupała się pod wodospadem, był dla mnie taki... magiczny.
Nie wspomnę już o tym jak Draco pocałował ją w szyję! Super.
Czekam na ostatnią część oraz główne opowiadanie.
Pozdrawiam,
DiaMent.
Zapraszam jeśli masz ochotę, na moje Drabble :)
Usuńhttp://dramionovelove.blogspot.com/2013/11/drabble.html
http://dramionovelove.blogspot.com/2013/11/rozdzia-xxix.html
UsuńZapraszam :)
http://dramionovelove.blogspot.com/2013/11/rozdzia-xxx.html
UsuńZapraszam :)
SPÓŹNIONE WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, KOCHANA!!!! <3 <3 Życzę Ci wspaniałego dorosłego życia, dużo szczęścia i radości, przyjaciół, którzy nigdy Cię nie opuszczą, wymarzonego chłopaka i (ja egoistka) dużooooooooooo weny i czasu na pisanie!!
OdpowiedzUsuńCo do miniaturki... mi też się wydaje, że jest krótsza... Ale wspaniała i taka magiczna, prawdziwa, cudowna. Jedyne o co mogę prosić to o więcej ^^ Jestem ciekawa 5 części, bo to ostatnia, no nie?
A i uwielbiam Malfoy'a w tym opowiadaniu. Jest taki... Ślizgoński, ale słooodki <3
Jeszcze raz wszystkiego naj, naj, naj !!
Pozdrawiam magicznie
~hope~
Ps. Sto lat! <3 (tego jest tak dużo, bo niestety spóźnione... :( )
Jeju, jeju, jeju! :) Dziękuję bardzo za życzenia, są przecudowne! A co do tego pierwszego nawiasu- bardzo dobrze, czasem trzeba być egoistą, ale uważam, że życzenie weny się tego nie tyczy. :)
UsuńDziękuję, kochana! <3
Szkoda mi troszeczkę Dracona, bo w końcu teraz wydaje mi się taki słodki i jakby zagubiony, jak lubię ;3
OdpowiedzUsuńA teraz chciałabym Ci złożyć spóźnione, ale szczere życzenia urodzinowe! Kochana życzę weny i wszystkiego, co tylko sobie wykreujesz w marzeniach! Oby ten 18 rok, był najlepszym! ;) ; ** ;3
http://mionadracon.blogspot.com/ - nowy rozdział ;)